Czy e-turystyka to nie e-commerce?
W ciągu kilku ostatnich miesięcy światło dzienne ujrzało kilka znaczących raportów rejestrujących kondycję rynku e-commerce w Polsce. Zdecydowana większość z nich omija branżę turystyczną szerokim łukiem. Ale czy na pewno słusznie?
Raport SEO po raz pierwszy bez turystyki
Na początku każdego roku śledzę uważnie Raport SEO – liderzy swoich branż, przygotowywany przez agencję Mayko. Z ciekawością przyglądam się zwłaszcza kategorii Turystyka, która od samego początku, czyli od 2016 roku, miała swoje stałe miejsce w tym branżowym zestawieniu. W tym roku jego autorzy zupełnie pominęli turystykę. I nie była to jedyna kategoria, która zniknęła z rankingu.
Ale po kolei. Idea Raportu SEO była zacna – wyłonić liderów poszczególnych branż pod kątem widoczności w wynikach wyszukiwania Google. Zestawienie z roku na rok ewoluowało. I widać było znaczący progres na przestrzeni lat – agencja Mayko dodawała kolejne branże. Podczas gdy w 2015 roku w raporcie znalazło się 13 branż, w ubiegłorocznym zestawieniu było ich już 15. W 2016 autorzy dodali kategorię FMCG, w 2017 roku pojawiły się Ogłoszenia. W raporcie pojawiały się też nowe narzędzia (jak choćby analiza domen linkujących opracowana na podstawie Surfera).
Co się wydarzyło w tym roku? Autorzy Raportu SEO postanowili zupełnie przemeblować swój raport. Do kategorii Dom i ogród dodali Biuro, do Dzieci – macierzyństwo, do FMCG – sklepy zoologiczne. Zamiast Mody – jest teraz kategoria Odzież, obuwie, dodatki. Zniknęła Turystyka, choć spodziewałem się raczej rozbudowy tej kategorii o hotelarstwo i gastronomię (by w końcu poddać analizie cały sektor horeca).
Wpierw pomyślałem, że branża turystyczna musi być dla autorów raportu strasznie nudna, skoro od 2016 roku w TOP5 mieliśmy wciąż tych samych graczy – booking.com, eholiday, itakę, travelplanet i wakacje.pl. Potem zacząłem się zastanawiać, czy może swoimi uwagami do ubiegłorocznego raportu nie zalazłem autorom za skórę. Nic bardziej mylnego.
Po lekturze Raportu SEO 2019 okazało się, że te osobliwe cięcia nie dotknęły wyłącznie turystyki. Z zestawienia zniknęły też inne kategorie – Finanse i bankowość, Kredyty i pożyczki, Nieruchomości, Ogłoszenia czy Praca. Z 15 branż zostało 9. Autorzy raportu argumentują – że w tegorocznym zestawieniu znalazły się wyłącznie sklepy internetowe. Nie było już w nim miejsca na turystykę.
Raport Senuto – bez turystyki, z małymi wyjątkami
Drugi przykład. Pod koniec ub. roku ukazał się raport eCommerce w Polsce 2019. Firma Senuto chwali się, że pracując nad zestawieniem wyselekcjonowała ponad 54 tysiące serwisów ecommerce działających na polskim rynku. Brzmi zacnie – myślę sobie. Pokazanie 500 najlepszych serwisów pod kątem ruchu w Google musi robić wrażenie. I robi.
Problem w tym, że już na samym wstępie Senuto pisze, że „w raporcie znajdą się tylko te serwisy, które sprzedają fizyczne produkty. W związku z tym w zestawieniu nie znalazły się m.in. portale turystyczne”. Czyli sprzedaż online biletów lotniczych, pokoi hotelowych, wakacji to już nie jest e-commerce?
Zaglądam w końcu do raportu Senuto. Portali turystycznych faktycznie tu nie widzę, ale już blogi podróżnicze dobrze się tu mają. Przykłady? Proszę bardzo. Choćby LazurowyPrzewodnik.pl, Italia-by-Natalia.pl czy Italiapozaszlakiem.com. Co sprawiło, że tego typu witryny znalazły się w zestawieniu, a trivago.pl, esky.pl, tui.pl czy lot.com nie miały na to szans?
Czy blog może być sklepem online?
No właśnie nie jestem pewien. W przypadku blogów LazurowyPrzewodnik.pl i Italia-by-Natalia.pl wartością dodaną jest co prawda możliwość sprzedaży ebooków online. Jednak na blogu Italiapozaszlakiem.com nie znalazłem fizycznego produktu, który mógłbym zamówić online. Próbowałem skontaktować się z blogerką, czy obecnie sprzedaje jakieś produkty online, ale na razie nie otrzymałem odpowiedzi.
No dobrze. Pomyślałem. Może to jest klucz. W definicji sklepu internetowego Senuto mieści się zatem dowolny produkt (a nie wyłącznie usługa), który można kupić online. Skoro tak, to witrynę Zamku Ryn można by uznać za sklep, bo za jej pomocą da się zakupić audiobooka!
Żeby była jasność. Nie kwestionuję w żaden sposób znaczenia blogów podróżniczych. Zastanawiam się tylko, co powoduje, że jedne serwisy turystyczne zalicza się do e-commerce, a zdecydowaną większość nie.
Kluczem jest fizyczny produkt. Czyli co?
Jeśli w definicji sklepu internetowego zawiera się pojęcie fizycznego produktu, może należy wyjaśnić, czym ów fizyczny produkt jest i ile tych produktów powinno być w ofercie danej strony, by uznać ją za „sklep internetowy”?
No bo jeśli na stronie wspomnianego już Zamku Ryn jest sklep online w którym można zakupić jednego (sic!) audiobooka, to czy taka witryna już podchodzi pod definicję sklepu internetowego? Jeśli w raporcie Senuto znalazły się blogi podróżnicze, które oferują kilka ebooków, to czy za sklep internetowy nie powinniśmy uznać także innych blogów o całkiem znaczącej widoczności w organiku?
Oto kilka przykładów blogów z dużym ruchem, które sprzedają online fizyczne produkty. Ania i Marcin Nowakowie na swoim blogu Gdzie wyjechać sprzedają online swoją książkę Podróżuj lepiej. Książki, ebooki, mapy i koszulki do kupienia znajdziesz na blogu, a właściwie w sklepie Busem przez świat. Swój Ebook sprzedają też Duże-Podróże.pl. Idźmy dalej.
Prezenty online. Czym się różnią od usług turystycznych?
W rankingu Senuto znalazło się też kilka serwisów oferujących vouchery podarunkowe, wymieńmy kilka z nich: Prezentmarzen.com, Katalogmarzen.pl, WyjatkowyPrezent.pl , SuperPrezenty.pl. Co oferują te witryny? Spójrzmy: lot awionetką, romantyczny masaż dla dwojga, seans w grocie solnej, lot widokowy, jazda qadem, weekend SPA, zwiedzanie winnicy, seans w kinie, warsztaty z ceramiki…
Zaraz. Przecież to nie są produkty fizyczne, tylko usługi? Takie same, jak te oferowane przez branżę travel? (relaks w strefie SPA, zwiedzanie z przewodnikiem, kąpiel w basenie, trening na siłowni, romantyczny nocleg dla dwojga).
Czy w związku z tą metodologią za fizyczny produkt można uznać bony turystyczne oferowane przez Wakacje.pl albo kupony podarunkowe linii lotniczych Wizzair? No właśnie.
Ze smutkiem zauważam pewną prawidłowość. Albo w tego typu raportach i branżowych zestawieniach turystykę traktuje się jak worek, do którego można wrzucić niemal wszystko (ogłoszenia drobne, serwisy aukcyjne, zakupy grupowe, rozkłady jazdy autobusów, bilety kolejowe, sport i rozrywkę). Albo pomija się ją zupełnie.
Dodaj komentarz